
Zrobiłam wczoraj i dziś zakupy. Mam więcej papieru, jakieś błyskotki i taki lakier do pękania :D Mam nadzieje, że będę umiała je obsłużyć, bo posiadam np. folder metalowy z ważką i nie umiem znaleźć sposobu na jego użycie (kto wie nich mi powie o co chodzi). W pasmanterii przebiłam się przez tłum starszych pań (lubię jak patrzą przez ramię co 'taki ktoś jak ja' może chcieć kupić) i kupiłam koraliczki, tasiemki i koronki. Mama zrobiła mi kolorowe kwiatuszki na szydełku i mam jeszcze akrylową farbkę. Mogę więc spokojnie stwierdzić, że jestem gotowa do działania!
Dostałam zlecenie od Filii, która lubi pomagać ludziom w potrzebie (np. mi) na zrobienie kilku komunijnych kartek, więc stoi przede mną nie lada wyzwanie. Materiały są, ale czas...
Własnie zastanawiam się czy jutro nie zrobić sobie wolnego na uczelni - ani grzyby, ani
Księga dżungli nie jest tym na co mam ochotę. Żyję już wyjazdem majowym i karteczkami, karteczkami^^.

W międzyczasie treniłam notesik. Ofiarą padł Mój Pan Fotograf, który ma tak praktyczne podejście do życia, że cokolwiek by na nim nie było nie zrobiłoby wrażenia... bo to tylko notes ;D Więc nie musiałam się bać, że jak będzie brzydki to będzie mu smutno. Wyszło przyzwoicie. Mam jeszcze problem z wykończeniem, ale wpadłam na kilka nowych pomysłów, które ziszczę przy drugiej próbie. I kiedyś na pewno będzie genialnie.
Póki co komunie, ihs'y, winogronka i pastelowe kolorki ;)