Hej, hej!
Dziś za długo spałam i mózg mam opuchnięty. Ostatni raz mam czas, bo od jutra wracam do pracy i się zaktywizuje. To dobrze...
Ludzie narzekają, że mają zaspane, opuchnięte oczy. A u mnie tak działa mózg (uwielbiam to słowo, lubiłam kiedyś taki punkowy zespół - defekt mózgu - chwytliwa nazwa). Mózg mój więc jest ciepły, opuchnięty i rozlazły - ledwie mieści się w głowie i woła o kawę, którą go pieszczotliwie poje.
Mój art J, który wysyłam do scrapki-wyzwaniono na wyzwanie Imaginarium (znów cudne słowo) jest o mózgu, który w moich wyobrażeniach zawsze był nierozerwalnie połączony z włosami. Bo w głowie mam taki kołtun (ostatnio przez siedzenie w domu bardzo wielki) i chyba muszę zacząć pisać, bo to mi zawsze pomagało. Wyciągałam piórem z kołtuna pojedyncze myśli i mozolnie zaprowadzałam porządek. A tak to widzicie jaki mam pierdolnik. Przez niego nie umiem działać. Leże tylko i myślę ile bym chciała zrobić, ale nie działam nic.
Są chwile kiedy kocham kawę - mogłabym zrobić tło jeszcze jaśniejsze wtedy byłaby to głowa utopiona w kawie z mlekiem.
A pokażę Wam jeszcze opakowanie na płytę ze ślubnymi zdjęciami. Pierwszy raz zrobiłam tak czystą i prosta pracę :)
Dziękuję za uwagę i ściskam Was ciepło!